niedziela, 25 września 2011

Madryt - Hiszpania 2011

Według planu mieliśmy w Madrycie spędzić półtora dnia. Czasu miało starczyć na zobaczenie największych atrakcji miasta i zakupy w Primarku. Niestety nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. Nasz lot z Lanzarote do Madrytu został opóźniony o prawie 10 godzin! Po przybyciu na lotnisko ACE, rzucił nam się w oczy czerwony napis przy naszym locie na tablicy - DELAYED. Myśleliśmy, że poczekamy z 15-30 minut dłużej i wylecimy. Nikt się nie spodziewał, że przyjdzie nam spędzić cały dzień na lotnisku. Śmieliśmy się, że Lanzarote nie chce nas wypuścić. Szkoda tylko, że nie wiedzieliśmy o której wylecimy. Gdybyśmy wiedzieli, że mamy jeszcze 10 godzin, zamiast siedzieć na lotnisku, korzystalibyśmy z dodatkowego dnia na Kanarach. Od Ryanaira każdy dostał dwa vouchery po 5 € na zakup jedzenia, więc z głodu nie padliśmy:) Czekaliśmy, czekaliśmy i w końcu się doczekaliśmy. Wygłoszono komunikat, że zaczyna się boarding na lot 2016. Ale niestety zamiast 9.55, na zegarach była już godzina 19.15, a więc z półtora dnia w Madrycie zrobiło się pół. Na Barajas wylądowaliśmy po 23, do hotelu dotarliśmy po północy. Godzina jeszcze nam zeszła na zjedzeniu "kolacji" i rozpakowaniu się. Do łóżek położyliśmy się o 1:30.

Mieszkaliśmy w 4-gwiazdkowym hotelu Husa Chamartin. Hotel położony jest na stacji metra, więc nie musieliśmy w nocy błąkać się z walizkami po mieście. W hotelu pełny komfort, więc mogliśmy odpocząć po męczącym dniu. Za trzyosobowy pokój za dobę płaciliśmy 49 €. Zazwyczaj doba w tym hotelu kosztuje o wiele więcej. My rezerwowaliśmy pół roku przed przyjazdem i pewnie dlatego udało załapać nam się na taką promocyjną cenę.
Z naszego pokoju na 9 piętrze rozpościerał się wspaniały widok na oświetlony w nocy Madryt.

Hotel Husa Chamartin:



20 września, po czterech godzinach snu, wyruszyliśmy na sprint po Madrycie.
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od głównego placu miasta, czyli Puerta del Sol. Zobaczyliśmy m.in. niedźwiedzicę i drzewko poziomkowe, czyli pomnik, który jest symbolem Madrytu.

Następnie poszliśmy do Pałacu Królewskiego. Pałac jest przepiękny i robi duże wrażenie. 


Ponieważ czas nas gonił, aby dojechać do następnej atrakcji, skorzystaliśmy z metra. Wysiedliśmy na stacji Banco de Espanya. Zobaczyliśmy fontannę bogini Kybele znajdującą się na Plaza de CibelesPałac Komunikacji oraz łuk triumfalny Puerta de Alcala.

Fontanna bogini Kybele:

Pałac Komunikacji:

Puerta de Alcala:

 Kolejnym punktem na trasie naszego zwiedzania był stadion Estadio Santiago Bernabeu. To tutaj trenuje i rozgrywa swoje mecze drużyna Real Madryt. Niestety musieliśmy zadowolić się oglądaniem stadionu z zewnątrz, ponieważ na zwiedzanie nie starczyłoby czasu.

Ostatnim miejscem jakie odwiedziliśmy był plac Plaza de Castillo, gdzie znajduje się Puerta de Europa. Są to dwa pochyłe wieżowce, które tworzą tak, jakby bramę. Budowla jest znana także pod nazwą Torres KIO. Stamtąd szybko wróciliśmy już do hotelu, zabraliśmy z pokoju spakowane rano walizki i udaliśmy się metrem na lotnisko.

Gdyby nie opóźnienie samolotu, w plamach mieliśmy jeszcze zobaczenie m.in. parku Buen Retiro oraz świątyni Debod, a przede wszystkim bardziej powoli delektować się miastem. Dlatego, jeśli będę miała jeszcze okazję wrócić Madrytu, bardzo chętnie to zrobię.

DATA PODRÓŻY: 19-20.09.2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz