piątek, 22 października 2010

Barcelona - Hiszpania 2010

W Barcelonie po raz pierwszy byłam w dniach 10-13.10.2010. Mieszkaliśmy w hostelu Bcn Eixample. Jak na hostel przystało, musieliśmy zadowolić się wspólną łazienką i małym pokoikiem, ale myślę, że cena nam to wynagrodziła. Za dobę w pokoju dwuosobowym ze śniadaniem płaciliśmy 35 €, co na Barcelonę jest naprawdę niską ceną. W dodatku hostel znajduje się w samym centrum miasta (ulica Gran Via de les Corts Catalanes), do większości atrakcji turystycznym można dojść pieszo. Do stacji metra Rocafort jest zaledwie kilkadziesiąt metrów.
Hostel Bcn Eixample


Lecieliśmy Ryanairem z Poznania do Girony Barcelony. Bilety udało mi się kupić w promocyjnej cenie 25 zł za osobę w jedną stronę oraz 25 zł powrót. Lotnisko w Gironie oddalone jest od Barcelony o ok. 80 km. Jednak dojazd do Barcelony nie jest problemem. Na tej trasie kursują autobusy firmy Sagales (aktualny rozkład jazdy znajduje się na stronie www.sagales.com). Ich odjazdy są zintegrowane z przylotami Ryanairów, nie musimy więc godzinami koczować na lotnisku tylko od razu udajemy się do autobusu. Podróż trwa ok. 1h i 15 min. Bilet w jedną stronę kosztuje 12 €, ale jeśli od razu zakupimy bilet return (czyli w tę i z powrotem) zapłacimy 21 €, więc jeśli zamierzamy wracać tą samą trasą warto zaopatrzyć się w taki bilet. Autobus dowiezie nas do dworca Nord. Niedaleko znajduje się stacja metra Arc de Triomf, stamtąd metrem możemy dostać się w każdy zakątek Barcelony.

Lotnisko Barcelona-Girona:


Łuk Triumfalny Arc de Triomf:


W pierwszym dniu po przylocie poszliśmy na Placa Catalunya, czyli plac, który jest sercem Barcelony. Można tu spotkać ludzi z całego świata. Placa Catalunya dekorują fontanny oraz awangardowe rzeźby. Swój początek ma tutaj La Rambla - główna aleja spacerowa, która tętni życiem przez całą dobę. Deptak ten ma ok. 2 km i biegnie do pomnika Krzysztofa Kolumba, który znajduje się na nadbrzeżu. La Ramblę tylko krok dzieli od gotyckiej dzielnicy Barri Gotic. Jest to zespół kamiennych budynków usytuowanych przy wąskich uliczkach. Większość uliczek jest wyłączonych z ruchu kołowego. Spacerując po dzielnicy dotarliśmy do Katedry św. Krzyża i św. Eulalii. Katedra posiada ogród w krużganku z palmami, magnoliami, drzewkami pomarańczowymi oraz... gąskami. Przechodząc przez Barii Gotic dotarliśmy do Port Vell. Port można zwiedzać nie tylko pieszo, ale także z powietrza. Wybierając tę opcję należy skorzystać z kolejki linowej kursującej między plażą, a wzgórzem Montjuic. 

Na Placa Catalunya:




Gotycka dzielnica Barri Gotic:


Port Vell:



Następny dzień rozpoczęliśmy od zobaczenia Placa Espanya (Placu Hiszpańskiego), skąd metrem udaliśmy się na zwiedzanie Parku Guella. Park jest dziełem architekta Gaudiego. Ulokowany jest na wzgórzu i zachwyca wymyślnymi formami architektonicznymi. Przy wejściu do parku znajdują się dwie budowle przypominające piernikowe domy z baśni o Jasiu i Małgosi. Z najniżej położonego placu schody prowadzą do Sali Kolumnowej, gdzie kolumny podtrzymują taras widokowy. Na środku schodów znajduje się mozaikowa jaszczurka. Na tarasie znajduje się ławka pokryta ceramiką. Ma ona 150 m i swoim kształtem przypomina falę morską. Z tarasu można podziwiać panoramę Barcelony. 

Na Placa Espanya:

Park Guell:





Potem poszliśmy zobaczyć kolejne dzieła Gaudiego - dom Casa Mila, który nie ma ani jednego prostego kąta oraz bazylikę Sagrada Familia. Świątynia jest jednym z najsłynniejszych i najchętniej odwiedzanych miejsc w mieście. Prace nad jej budową rozpoczęły się 1883 r. i trwają do dzisiaj. Gaudi zaprojektował trzy fasady świątyni, jednak dożył ukończenia jedynie Fasady Narodzena. 

Casa Mila:

Sagrada Familia:

Następnie pojechaliśmy metrem do Portu Olimpijskiego. Jest to port jachtowy stanowiący część wioski olimpijskiej podczas Igrzysk Olimpijskich w 1992 r. Znajdują się tutaj dwa charakterystyczne drapacze chmur. Budynki noszą nazwy Torre Mapfre oraz hotel Arts. Obydwa mierzą 154 m. Przy nadmorskim bulwarze stoi Złota Ryba. Ogromna rzeźba mieni się w słońcu.

Port Olimpic:



Plaża La Barceloneta:


Kolejnego dnia poszliśmy na wzgórze Montjuic. Zobaczyliśmy Pałac Narodowy. Z tarasu widokowego rozpościera się wspaniały widok na Barcelonę. U stóp pałacu znajduje się fontanna Font Magica, która wieczorami zmienia kształty i kolory w rytm muzyki. Niestety podczas naszego pobytu spektakle się nie odbywały, więc nie mogliśmy zobaczyć tego na własne oczy.

Pałac Narodowy na wzgórzu Montjuic:

Widok z tarasu widokowego przy Pałacu:

 Potem pojechaliśmy zwiedzić Camp Nou, czyli stadion, gdzie swoje mecze rozgrywa drużyna FC Barcelona. Był to 12 października, a ten dzień w Barcelonie jest dniem wolnym od pracy (obchodzone jest święto narodowe upamiętniające odkrycie Ameryki przez Kolumba). Gdy zjawiliśmy się pod stadionem okazało się, że jest on już zamknięty. Oprócz nas jeszcze setki innych turystów chciało zwiedzać stadion, a strażnicy powtarzali tylko "mañana, mañana". Niestety mañana my wracaliśmy już do Polski.

Stadion Camp Nou:


Zakochałam się w tym mieście. Niestety nie zdążyłam zwiedzić wszystkiego, co sobie zaplanowałam (niecałe 4 dni to bardzo mało na Barcelonę), dlatego zaraz po powrocie do Polski obiecałam sobie, że w przyszłym roku muszę polecieć tam znowu.

DATA PODRÓŻY: 10-13.10.2010

sobota, 18 września 2010

Tunezja 2009

W Tunezji byliśmy od 28 maja do 4 czerwca 2009. Mieszkaliśmy w hotelu Tergui ClubOgromnym plusem hotelu było to znajduje się on się bezpośrednio przy prywatnej plaży. Hotel składa się z budynku głównego i bungalowów. My na początku zostaliśmy zakwaterowani w budynku głównym, ale później przenieśliśmy się do bungalowu. Mieliśmy wykupione wyżywienie HB. Oczywiście muszę też wspomnieć o świetnych animacjach, które oferował hotel. Wycieczka kosztowała zaledwie 699 zł
Wyjazd był w 100% udany. Zwiedzaliśmy miejscowości Port El Kantaoui oraz Sousse, a także odpoczywaliśmy przy basenie i na plaży. Wybraliśmy się też na przejażdżkę na wielbłądach po gaju oliwnym. 
Podróż do Tunezji była moją pierwszą samolotową. Lecieliśmy z lotniska w Bydgoszczy. Z powrotem mieliśmy międzylądowanie w Szczecinie i dopiero stamtąd lecieliśmy do Bydgoszczy. Już wtedy pokochałam latanie:)

Poniżej przedstawiam zdjęcia ze wspaniałych wakacji w Tunezji.

Tym samolotem linii Karthago Airlines lecieliśmy do Tunezji. W czasie lotu podawano napoje i posiłek za darmo, co w dzisiejszych czasach nie zdarza się często.


Zostawiliśmy szarą i zimną Polskę, by za 3 godziny....  
...znaleźć się w raju. 30 stopni i bezchmurne niebo!:


Widok z okna z hotelowego pokoju. Ta ścieżka prowadziła z hotelu do bungalowów i na plażę:


To część hotelu, w której znajdowało się SPA:


Hotel Tergui Club:




Bungalowy:


Wejście do hotelu:


W hotelowym hollu:


W pokoju hotelowym:



Tak pokojówki składały koszulki nocne:


Na naszym balkonie:


Codziennie korzystaliśmy ze słońca opalając się przy basenie:



W basenie:



Animacje dzienne. Animatorzy nie pozwolili się nam nudzić nawet przez chwilę:






Na plaży:


Kąpiel w Morzu Śródziemnym:



 Ścieżka prowadząca z plaży do hotelu:


Na Medinie w Sousse:


Róża pustyni to jedna z obowiązkowych pamiątek z Tunezji:


Nadal w Sousse:


W Port El Kantaoui:








Przejażdżka na wielbłądach po gaju oliwnym:








Tunezyjska kobieta upiekła dla nas chleb:



Kto nie chciał wracać na wielbłądzie mógł jechać powozem.:


Wschód słońca nad Morzem Śródziemnym:


DATA PODRÓŻY: 28.05-4.06.2009