czwartek, 29 września 2011

Lanzarote - Wyspy Kanaryjskie 2011

Zazwyczaj loty kupuję z 2-3 miesięcznym wyprzedzeniem. Tym razem jednak było inaczej i podróż na Lanzarote zaplanowałam pół roku wcześniej. Właśnie wtedy - w marcu - zauważyłam, że pojawiły się loty na wrzesień z Poznania do Madrytu i z powrotem za łącznie 216 zł. Jak na bezpośrednie połączenie z Poznania, w dodatku w środku sezonu, to świetna okazja. Trochę posprawdzałam, gdzie można by lecieć dalej z Madrytu i wybór padł na Lanzarote. Zupełnie nie planowałam, że odwiedzę w tym roku Wyspy Kanaryjskie. Raczej myślałam o jakiejś wycieczce z biura podróży, typu Egipt, Turcja... A tu Ryanair sprawił mi taką niespodziankę, aż żal byłoby nie skorzystać. Za wszystkie 4 loty za osobę zapłaciliśmy ok. 440 zł. Jak na wrzesień, uważam, że to niezła cena.
A więc tak: 10 września o 20.20 wylecieliśmy do Madrytu, na miejscu byliśmy przed północą. Następny samolot - z Madrytu na Lanzarote mieliśmy o 7.35. Nie warto, więc było rezerwować noclegu na te parę godzin, więc tę jedną nockę spędziliśmy na lotnisku Barajas wśród setek innych podróżnych. Niestety lotnisko jest totalnie "anty-spaniowe". Na terminalu 1 nie ma nawet żadnej ławeczki. Ludzie śpią porozkładani na podłodze. My tę noc spędziliśmy w hali przylotów, bo tam przynajmniej można było gdzie usiąść.
Na Lanzarote wylądowaliśmy o 9.20 (po cofnięciu zegarków). Z lotniska do hotelu dostaliśmy się korzystając z transferu Last Minute. Mieszkaliśmy w Puerto del Carmen, w hotelu Los HibiscosZa 3-osobowy apartament za 8 nocy zapłaciliśmy 256 €czyli za osobę za noc zaledwie 10 €!! A warunki były naprawdę znakomite. Apartament bardzo duży, świeżo po remoncie, nowiutkie wyposażenie aneksu kuchennego. W dodatku hotel ma znakomitą lokalizację. Znajduje się w samym centrum Puerto del Carmen, około 100 m od deptaku i głównej plaży. Na przeciwko hotelu są dwa tanie supermarkety Spar oraz wypożyczalnia samochodów. Jednym słowem - lepiej wybrać nie mogliśmy.

Hotel Los Hibiscos:





Wejście do naszego apartamentu:

W apartamencie:


Przy basenie:




Drzewko rosnące przy wejściu do naszego apartamentu:

Plaże na Lanzarote nie mają jasnego piasku, ale są niezwykle urocze. Dwie, które znajdowały się najbliżej naszego hotelu to Playa Grande - główna, duża plaża oraz Playa Chica, która znajduje się wśród czarnych skał.

Uliczka, którą szliśmy na plażę:

Playa Grande:






Kąpiel w Oceanie Atlantyckim:

Przy Playa Chica:



Jednego wieczoru zrobiliśmy sobie spacer na plażę, znajdującą się dalej - Playa de los Pocillos. Jest to baaardzo szeroka plaża, z której można obserwować podchodzące do lądowania samoloty.

Playa de los Pocilloss:

Pierwsze 4 dni przeznaczyliśmy na odpoczynek, natomiast następne 4 na zwiedzanie. Jeszcze będąc w Polsce zamówiliśmy samochód w wypożyczalni Cabrera Medina od 15 do 19 września. Dzięki temu, ostatniego dnia sami przetransferowaliśmy się na lotnisko i tam oddaliśmy samochód. Za Opla Astrę na 4 dni zapłaciliśmy 91 €. Paliwo wyniosło nas 35 € (ale naprawdę bardzo dużo jeździliśmy) Pierwszego dnia wybraliśmy się na północ wyspy. Najpierw zwiedziliśmy miejscowość Haria. Niskie białe domki wśród palm wyglądają niesamowicie.

Haria:




Następnie udaliśmy się na punkt widokowy Mirador del Rio. To miejsce gdzie niebo łączy się z oceanem. Ach, aż dech zapiera w piersiach. Zdecydowanie nie warto płacić za wstęp na taras widokowy, ponieważ już przy drodze mamy takie widoki:

Mirador del Rio:





Dalej pojechaliśmy do Jameos del Agua (wstęp 8 €). Jest to zespół połączonych grot, po przejściu których naszym oczom ukazuje się widok niczym z widokówki - błękitne oczko wodne, nad którym pochyla się palma. 

Jameos del Agua:







Następnie pojechaliśmy do ogrodu kaktusów Jardin de Cactus (5 €):



Następnego dnia rano pojechaliśmy do portu w Playa Blanca kupić bilety na rejs na Fuerteventurę. Stamtąd na plażę Papagayo (3 € za samochód). 

Plaża Papagayo:




Później pojechaliśmy do Parku Narodowego Timanfaya (8€). Jest to niesamowite miejsce. Takiego wulkanicznego krajobrazu nie zobaczycie nigdzie indziej. Park można zwiedzać na dwa sposoby: podczas przejażdżki na wielbłądach (12€) lub autobusem. Wycieczka autobusowa nazywa się Ruta de los Volcanes i jest już wliczona w cenę wstępu do Parku Timanfaya. My zdecydowaliśmy się właśnie na tę opcję i nie żałujemy, ponieważ widoki były niesamowite. Autobus jechał po wąskich dróżkach wijących się wokół wulkanów, nie rzadko nad stromymi przepaściami. 

Park Narodowy Timanfaya:






Po zwiedzaniu parku, na koniec dnia, pojechaliśmy do El Golfo zobaczyć słynne zielone jeziorko Charco delos Clicos:



Kolejnego dnia wybraliśmy się promem Naviera Armas na drugą wyspę - Fuerteventurę. Zabraliśmy ze sobą samochód. Obie wyspy bardzo się od siebie różnią. Na Lanzarote przeważają plaże z ciemnym piaskiem, natomiast na Fuercie z białym. Niesamowite są wydmy ciągnące się przez ponad 10 km w Parque Natural Dunas de Corralejo. Pojechaliśmy na plażę Sotavento i tam... niestety wielkie rozczarowanie. Owszem, piękna plaża, ocean w kolorze akwamaryny, ale do tego huraganowy wiatr, który zasypywał oczy, uszy i nie pozwolił nawet rozłożyć koca, no i wszechobecni nudyści. Zabudowa Fuerty również taka bez wyrazu, domki, szeregowce takie jak wszędzie, bez porównania z Lanzarote. Niestety ogólnie Fuerteventura mnie nie zachwyciła. Lanzarote jest o wiele ciekawsza. 

Port w Playa Blanca:

Prom Naviera Armas:

Wjazd samochodem na prom:

Na promie:



Niekończące się, białe wydmy w Parku Dunas de Corralejo:


Plaża Sotavento na Fuerteventurze:


W niedzielę pojechaliśmy na targ w Teguise. Oczywiście kobiety nie wróciły z pustymi rękami.
W poniedziałek rano zapakowaliśmy walizki do samochodu i udaliśmy się na lotnisko. Żal było odjeżdżać i jak się potem okazało Lanzarote też nie chciało się z nami żegnać. Na lotnisku zwróciliśmy samochód. Nie było żadnych problemów, mimo, że auto oddaliśmy bez lusterka, bo ktoś w nocy nam je urwał. Pracownik wypożyczalni tylko zapytał czy jest pół baku paliwa i tyle.

Kształt wyspy Lanzarote:


Drogi na Lanzarote prowadzą wśród palm:

lub wokół wulkanów:


Na lotnisku na Lanzarote:

Widok z okna samolotu - zachód słońca:


DATA PODRÓŻY: 10-19.09.2011