piątek, 27 czerwca 2014

Paryż - Francja 2014

Lot z Palma de Mallorca do Paryża trwał niespełna dwie godziny, więc minął  bardzo szybko. Po godz. 17 wylądowaliśmy na lotnisku Paryż Orly. Aby dotrzeć do hotelu najpierw korzystaliśmy z tramwaju nr 7, a następnie przesiedliśmy się do metra. Jest to zdecydowanie najtańsza opcja - 2,74 €, (pakiet 10 biletów jednorazowych do poruszania się po Paryżu kosztuje 13,70 €, a żeby dojechać z lotniska do centrum trzeba wykorzystać dwa bilety). Przejazd pociągiem, na który kierują wszyscy pracownicy lotniska kosztuje 11,65 €!
Zamieszkaliśmy w 3* Appart City Saint Maurice. Hotel znajduje się w spokojnej okolicy. Bez strachu mogliśmy wracać o 1 w nocy. Mieliśmy pokój z aneksem kuchennym, więc można było samemu przygotować posiłek. Za pobyt 3 osób przez 4 doby zapłaciliśmy 925 zł (płatność z góry w Polsce) + opłata klimatyczna 0,85 € os/doba (płatne na miejscu)


Francuskie winko:

W Paryżu funkcjonuje system wypożyczania rowerów Velib. Bilet jednodniowy kosztuje zaledwie 1,7 €. Rower można wypożyczyć dowolną ilość razy w ciągu dnia, ale należy pamiętać, że każdy rower można mieć nie dłużej niż 30 min. Jeśli oddany go po tym czasie doliczane są dodatkowe opłaty. Rower ma bowiem służyć do przemieszczania się z punktu do punktu, a nie całodziennych wycieczek. Bilet najlepiej kupić przez Internet, wtedy unikniemy wysokiej  blokady na karcie.



8.06. zwiedzanie Paryża rozpoczęliśmy od Opery Garnier. Opera prezentuje się bardzo okazale. 

Następnie udaliśmy się do Luwru. Od jednego z czarnoskórych sprzedawców kupiliśmy dużą wieżę Eiffla za 10 €. Inni nie chcieli nawet słyszeć o takiej cenie, a on dorzucił nam gratis jeszcze dwie małe wieżyczki-breloczki. 




Następnie  idąc w kierunku Notre Dame przeszliśmy przemost Pont des ArtsJest to most biegnący przez Sekwanę, na którym zakochani przypinają kłódki. Muszę przyznać, że ilość kłódek robi ogromne wrażenie. 


Katedra Notre Dame to kolejny obowiązkowy punkt wizyty w Paryżu. 

Następnie udaliśmy się zobaczyć Panteon,

 a stamtąd do Ogrodów Luksemburskich. W ogrodach odpoczęliśmy chwilę na ławeczce w cieniu. Akurat był jakiś koncert, więc można było posłuchać muzyki. Potem poszliśmy zobaczyć Pałac Luksemburski i znajdujące się przed nim sztuczne jezioro, na którym dzieci puszczają żaglówki.


Ostatnim punktem na naszej trasie było Centre Pompidou. To awangardowy budynek, którego wszystkie rury i przewody są widoczne na zewnątrz. 

Całą trasę po Paryżu pokonaliśmy pieszo. Tego dnia zużyliśmy tylko 2 bilety na metro na dojazd z/do hotelu.

Następnego dnia najpierw udaliśmy się do Bazyliki Sacre-Coeur. Jest ona położona na wzgórzu Montmartre, z którego podziwiać można panoramę Paryża. 


Widok ze wzgórza Montmartre:

Następnie zobaczyliśmy słynny kabaret Moulin Rouge.

Stamtąd metrem pojechaliśmy na Pola Elizejskie. Jest to jedna z trzech najdroższych na świecie alei handlowych. Polami Elizejskimi doszliśmy do Łuku Triumfalnego.

Perfumeria na Polach Elizejskich:

Łuk Triumfalny:

Następnie udaliśmy się na taras przy Palais de Chaillot, z którego można podziwiać Wieżę Eiffla. Wieczorem spacerowaliśmy po Polach Marsowych, które są jednym z ulubionych miejsc paryżan na piknik.





Palais de Chaillot:

Kolejny dzień był trochę luźniejszy, ponieważ w poprzednich dniach udało nam się zrealizować plan zwiedzania w 100 %. Udaliśmy się zobaczyć słynny dom handlowy Galeries Lafayette. Do galerii warto się udać choć by po to, aby zobaczyć jej niesamowite wnętrze.


Wieczorem udaliśmy się na spacer wzdłuż Sekwany. Czas umilały nam występy zespołów i pokazy taneczne. Po zmroku pojechaliśmy pod Wieżę Eiffla, aby tym razem podziwiać ją oświetloną. Na tarasie przy Palais de Chaillot ludzi było jeszcze więcej niż w dzień! Gdy wybiła pełna godzina, wieża zaczęła migotać. Wyglądało to niesamowicie i zrobiło na mnie ogromne wrażenie. To była przepiękna, ostatnia nasza noc w Paryżu.



Migocząca Wieża Eiffla:

W środę, 11.06. opuściliśmy hotel i metrem pojechaliśmy do Porte Maillot. To stamtąd ruszają autobusy na lotnisko Beauvais. Na lotnisku zapakowaliśmy trzy nasze walizki jako jeden bagaż rejestrowany. Z małymi bagażami podręcznymi udaliśmy się do kontroli bezpieczeństwa. Jeszcze przed kontrolą pracownicy lotniska sprawdzali wymiary bagażów. Pierwszy raz się z tym spotkałam, mimo, że to nie była moja pierwsza wizyta na tym lotnisku. Lot odbył się planowo i w Poznaniu wylądowaliśmy o 16. Przejazd z lotniska na dworzec PKP ponownie mieliśmy za darmo, dzięki promocji Blacklane.


DATA PODRÓŻY: 7-11.06.2014

środa, 18 czerwca 2014

Majorka - Hiszpania 2014

Tym razem postanowiłam połączyć w jednym wyjeździe wypoczynek nad morzem ze zwiedzaniem miasta. Polecieliśmy na Majorkę, a stamtąd do Paryża.
Nasza podróż wygląda następująco:

2.06.2014 – Poznań – Palma de Mallorca (Ryanair, 211 zł)
7.06.2014 – Palma de Mallorca – Paryż Orly (Vueling, 150 zł)
11.06.2014 – Paryż Beauvais – Poznań (Wizz Air, 70 zł)

Mimo złych doświadczeń w jeździe pociągiem do miasta wylotu, zdecydowaliśmy się właśnie na ten środek lokomocji. Tym razem pociąg nie miał awarii i w Poznaniu byliśmy na czas. Na dworcu już czekał na nas kierowca z Blacklane (firma oferująca przejazdy limuzynami). Dzięki promocyjnemu kodowi na 30 €, przejazd na lotnisko mieliśmy za darmo. 
O 9.50 wylecieliśmy na Majorkę. Pewien pasażer postanowił uatrakcyjnić monotonny lot i na pokładzie oświadczył się swojej wybrance. Został przyjęty, a pozostali pasażerowie nagrodzili parę gromkimi brawami. W Palmie de Mallorca wylądowaliśmy o 12.40. Nie mieliśmy bagażu rejestrowanego, więc od razu udaliśmy się do hali przylotów. Transfer z lotniska do hotelu zamówiłam przez stronę www.a2btransfers.com. Koszt przejazdu to ok. 25 zł od osoby. Tym razem nie czekał na nas Pan z karteczką (do czego się przyzwyczailiśmy), tylko sami musieliśmy odnaleźć biuro firmy. Tam przekazano nam numer autobusu, do którego mieliśmy się udać. Podróż z lotniska do Puerto de Alcudia, gdzie znajdował się nasz hotel, trwała ok. godziny. 
Zamieszkaliśmy w hotelu Bellevue Club. Hotel zajmuje ogromny teren, ok. 25 hektarów. Przyznam, że przez 5 dni pobytu nawet całego nie obeszliśmy. Hotel składa się z kilkunastu budynków, każdy z inną nazwą. My mieszkaliśmy w Minerva II. Hotel posiada 8 basenów +2 dla dzieci, wiele barów, sklepów, korty tenisowe. Za pośrednictwem booking.com zarezerwowałam apartament typu studio, więc jakie było nasze zdziwienie, gdy weszliśmy do środka i zobaczyliśmy wiele drzwi. Okazało się, że dostaliśmy apartament z dwiema sypialniami, salonem, kuchnią i łazienką. Za 5 dób dla 3 osób zapłaciliśmy 204€. Wiem, że można było taniej, ale zależało nam na bezpłatnej anulacji, a tylko booking.com dawał taką możliwość. Hotel Bellevue ma bardzo dobrą lokalizację, położony jest nad jeziorem. Z naszego pokoju na 5 piętrze mogliśmy podziwiać i jezioro i rzekę i główną ulicę handlową.

Hotel Bellevue Club:




W naszym apartamencie:

Widoki z balkonu:



Scena, na której odbywały się wieczorne występy:

Mapa kompleksu hotelowego BelleVue (w pierwszym kółeczku zaznaczona jest recepcja, a w drugim nasz budynek Minerva II):

Po rozpakowaniu i odpoczynku udaliśmy na spacer po Puerto de Alcudia. Wieczorem poszliśmy zrobić zakupy w supermarkecie Eroski. Jest to najtańszy sklep na Majorce.

Przykładowe ceny:
Woda 6 l – najtańsza 0,69 €, ale była wiecznie wyprzedana, więc kupowaliśmy po 0,99 €.
Woda 0,5 l- 0,20 €
Bagietka - 0,45 €
Jajka 9 szt. – 1,09 €
Banany 1 kg - 0,69 € (promocja) 
Kupiliśmy także dwa hiszpańskie winka:


Drugi dzień naszego pobytu na Majorce to był wtorek. Jeszcze będąc w Polsce, znalazłam w Internecie informację, że we wtorki w Alcudii odbywa się targ. Było więc z góry postanowione, że tego dnia musimy się tam wybrać. Targ jest bardzo klimatyczny, ponieważ duża część stoisk znajduje się w wąskich i uroczych uliczkach Alcudii. Asortyment na targu jest bardzo urozmaicony. Można tam kupić wszystko, od owoców i warzyw, po ubrania, torebki i kosmetyki. Jednak ceny nie były zbyt atrakcyjne. Niektóre przedmioty widzieliśmy w niższej cenie w sklepikach niedaleko hotelu. Tak, więc nic nie kupiliśmy, ale uważam, że warto było pójść na targ chociażby dla zobaczenia Alcudii.

Targ w Alcudii:

Stare miasto w Alcudii:


Trzeci dzień postanowiliśmy przeznaczyć na odpoczynek. Dwie godziny spędziliśmy przy basenie. Następnie udaliśmy się na plażę. Plaża jest piaszczysta, a morze piękne, krystalicznie czyste i ciepłe. Można było iść kilkadziesiąt metrów w głąb morza, a woda nadal sięgała do kolan. Świetna sprawa. Strasznie mi się to podobało. Nie bez powodu plaża ta nazywana jest jedną z najlepszych na Majorce. Leżaki na plaży są oczywiście płatne. Zestaw dwa leżaki i parasol kosztuje 9 €.

Przy basenie:






Jeden z basenów był przepięknie położony nad jeziorem:

Plaża:







O godz. 17 byliśmy umówieni na odbiór samochodu. Auto zarezerwowałam przez Internet w wypożyczalni Vanrell. Była to jedyna wypożyczalnia, która spełniała nasze wymagania: bezpłatny odbiór w Puerto de Alcudia, a zwrot na lotnisku, brak depozytu za paliwo i brak konieczności posiadania karty kredytowej. Wypożyczenie samochodu z grupy A na 3 doby kosztowało 75 €, ale dodatkowo wzięliśmy jeszcze ubezpieczenia szyb i lusterek za 4 €/doba, więc razem wyszło 87 €.  Podpisaliśmy dokumenty i bez problemu otrzymaliśmy kluczyki do małego Twingo. Samochód może nie grzeszył wyglądem, ale dobrze się sprawował na górskich drogach i był bardzo ekonomiczny. 

Następnego dnia wybraliśmy się na całodzienną wycieczkę samochodową po Majorce. Pierwszym punktem naszej podróży była Sa Calobra. Aby dojechać do tej pięknej zatoki należy pokonać setki ostrych zakrętów. Do tego trzeba uważać na kolarzy, których na całej Majorce jest, co nie miara. Która droga jest straszniejsza: dojazd do Tizi n Tichka w Maroku czy do Sa Calobra? Chyba jednak Tizi n Tichka, bo przede wszystkim jest dłuższa.
Warto pokonać te serpentyny, bo po dojeździe do Sa Calobra naszym oczom ukazuje się przepiękny widok – skały otoczone turkusowym morzem. Przechodząc przez tunele wydrążone w skale docieramy na uroczą plażę. Zdecydowanie warto odwiedzić to miejsce!

Droga, którą trzeba pokonać, aby dojechać do zatoki Sa Calobra:

Sa Calobra:



Tunel wydrążony w skale, którym można dojść do plaży:

Plaża w zatoce Sa Calobra:

Następnie pojechaliśmy do Port de Soller. Nigdzie nie było wolnych miejsc do zaparkowania, więc pojechaliśmy na płatny parking. Za trochę ponad godzinę zapłaciliśmy 1 €.

Plaża w Port de Soller:



Słynny drewniany tramwaj kursujący między Port de Soller, a Soller:

Kolejnym punktem na naszej trasie była miejscowość Fornalutx. Można się tam poczuć tak, jakbyśmy przenieśli się czasie. Kamienne domy z zielonymi okiennicami, wąskie uliczki ozdobione donicami pełnymi kwiatów, kamienne schody. Miasteczko ma niezwykły klimat, który bardzo mi się podoba. 

Fornalutx:



Tego dnia żar lał się z nieba, a to potęgowało zmęczenie. Mieliśmy jechać jeszcze do Valldemossy, ale brak sił i obawa, że zabraknie nam paliwa, sprawiły, że zrezygnowaliśmy. Przez całą trasę Alcudia - Sa Calobra – Port de Soller – Fornalutx nie było ani jednej stacji benzynowej! Z Formalutx pojechaliśmy, więc prosto do Palmy de Mallorca. Największe wrażenie w stolicy Majorki zrobiła na nas Katedra La Seu. 
Pełni wrażeń wróciliśmy wieczorem do naszego hotelu w Puerto de Alcudia.

Katedra La Seu w Palmie:

Następnego dnia pojechaliśmy na Przylądek Formentor. Znów trzeba było pokonać wiele zakrętów i jechać wąską drogą nad przepaściami, ale dojazd nie jest aż tak wymagający jak do Sa Calobra, a przede wszystkim jest krótszy. Po drodze warto zatrzymać się w punkcie widokowym Mirador del Colomer, którego rozpościera się wspaniały widok na przylądek. Pojechaliśmy jeszcze na szczyt do strażnicy Talaia d’Alberciux. Ostatnie kilkaset metrów pokonaliśmy pieszo, bo tam już nie było żadnej barierki zabezpieczającej! Ale zdecydowanie warto, widoki spektakularne.




Widoki ze szczytu przy strażnicy Talaia d’Alberciux:




W sobotę, 7.06. przyszedł czas na opuszczenie Majorki. Check-out mieliśmy o godz. 12, więc postanowiliśmy wykorzystać jeszcze poranne godziny. Samochodem pojechaliśmy do portu w Puerto de Alcudia.



Punktualnie o 12 wróciliśmy do hotelu, załadowaliśmy bagaże do samochodu, wymeldowaliśmy się i wyruszyliśmy na lotnisko. Mimo, że to 60 km, droga minęła szybko, ponieważ cały czas jedzie się autostradą. Co ważne – autostrady na Majorce są darmowe. Nie doceniliśmy naszego samochodu. Na paliwo wydaliśmy 40 €, a samochód był tak ekonomiczny, że wystarczyłby zatankować o 5-10 € mniej.

DATA PODRÓŻY: 2-7.06.2014